Skoro można domagać się odszkodowania za opóźnienie pociągu, to może można i za utknięcie w korku na płatnym odcinku autostrady? Spółka Gdańsk Transport Company reklamuje ekspresówkę A1 hasłami: „czas to pieniądz” i „wygodnie jak nigdy dotąd”. W rzeczywistości tegoroczna podróż nad morze - przynajmniej do decyzji Donalda Tuska o otwarciu szlabanów w weekendy - była dla Polaków wyjątkowo długa i niekomfortowa.
O trudach podróży autostradą Amber One przekonała się mieszkanka Katowic, która wybrała się z rodziną na wypoczynek do Sopotu. W drodze powrotnej przy końcu płatnego odcinka w Nowej Wsi koło Torunia natknęła się na korek na autostradzie. Matka podróżująca z mężem i dwuletnią córką była skazana na postój w komunikacyjnym korowodzie, zakleszczona między autami, bez możliwości powrotu. Oburzona mieszkanka Katowic postanowiła wezwać GTC do zwrotu 29,90 zł – tyle wynosi koszt przejazdu. Zarządca A1 nie wypełnił roszczenia i sprawa została skierowana do sądu, który przyznał rację poszkodowanej i zobowiązał Gdańsk Transport Company do wpłacenia zasądzonej kwoty na jej konto.
Mieszkanka Katowic podkreśla, że postanowiła wkroczyć na wojenną ścieżkę z zarządcą autostrady nie dla pieniędzy, ale dla zasady i podkreślenia, że kierowca płacący za przejazd zasługuje na komfort jazdy, który obiecuje mu usługodawca. Zarządca zakorkowanej autostrady nie poczuwa się do winy i zamierza odwoływać się od decyzji sądu.