
O tym pomyśle mówi się w Polsce od lat, ale cały czas tylko się mówi, mimo że w innych krajach to działa. U naszych południowych sąsiadów czy w Alpach, wychodząc w wysokie góry, musisz mieć ubezpieczenie. W innym przypadku słono zapłacisz za ewentualną akcję ratowniczą. W Polsce wypada mieć jedynie telefon do GOPR, czy TOPR, które po zabłąkanych turystów wysyłają helikopter, obciążając wyłącznie swój budżet.

Polacy na wakacje jeżdżą. Coraz częściej za granicę, ale amatorów rodzimych krajobrazów również nie brakuje. Niestety wypadki chodzą po turystach, zwłaszcza w beztroskim okresie urlopowym. Tylko w lipcu 2014 r. ratownicy TOPR-u musieli interweniować 98 razy – dwa razy więcej niż w zeszłym roku.