Spowodowałeś wypadek jadąc elektryczną hulajnogą? Odpowiedzialność za zdarzenie może Cię słono kosztować! Jeśli nie posiadasz ubezpieczenia OC w życiu prywatnym albo ubezpieczyciel odmówi wypłaty odszkodowania z polisy, za wyrządzone szkody możesz zapłacić nawet 2,5 miliona złotych. Do tego dochodzi comiesięczna renta dla poszkodowanego w wysokości nawet kilkunastu tysięcy złotych!
Kwestia poruszania się elektrycznymi hulajnogami wciąż pozostaje nieuregulowana. Luka prawna w przepisach dotyczących zasad poruszania się tego typu urządzeniami, czy brak obowiązkowego ubezpieczenia dla hulajnogistów, niesie za sobą ryzyko szkód, za które może przyjść nam słono zapłacić. Rekordowe odszkodowanie, jakie zostało przyznane dotychczas w Polsce za szkody osobowe wyniosło 2,5 miliona złotych, a renta przyznana osobie poszkodowanej – 12,3 tysiąca złotych miesięcznie.
Wypożyczający hulajnogę, mimo że właścicielem pojazdu jest firma wypożyczająca, odpowiadają za poczynione szkody tak jak kierowcy. Ciągle brak jest prawnych wytycznych dotyczących prawidłowego poruszania się tym środkiem lokomocji. Spowodowanie wypadku na elektrycznej hulajnodze może oznaczać ponoszenie kosztów szpitala, psychologa, a także wypłacanie stałej renty poszkodowanej osobie. Do tej pory, hulajnogiści nie mieli zbyt wielkiego pola manewru jeśli chodzi o ubezpieczenie. Dziurę na rynku polis dla nich przeznaczonych, jako pierwsze załatało PZU, które wprowadziło do swojej oferty ochronę dla użytkowników urządzeń elektrycznych UTO z ubezpieczenia OC w życiu prywatnym oraz NNW. Polisy te dostępne są jako ubezpieczenia indywidualne lub w pakiecie PZU Dom. W ślad za nim poszło także LINK4 wprowadzając ubezpieczenie OC dla ekocyklistów. Oferta skierowana jest do wszystkich tych, którzy zakupią ubezpieczenie komunikacyjne OC lub AC w LINK4. Koszt polisy dla użytkowników UTO to 25 złotych na cały rok przy sumie gwarancyjnej opiewającej na 25 tys. zł.
Czytaj także: Elektryczne hulajnogi na minuty: hulajnogi hive już w Warszawie
Ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania z OC
Jadąc hulajnogą i powodując wypadek musimy opłacić tzw. szkody majątkowe i osobowe. W praktyce oznacza to, że jeśli osoba poszkodowana przez nas trafi do szpitala, zostanie zasądzona jej renta z powodu niezdolności do pracy lub jeśli konieczna będzie zmiana profilu zawodowego, za wszystko zapłacimy z własnej kieszeni. Ofiara może domagać się rekompensaty za straty fizyczne i psychiczne.
Co do zasady, ubezpieczyciel może odmówić wypłacenia odszkodowania z OC w życiu prywatnym za wypadek na elektrycznej hulajnodze. Część ubezpieczycieli w polisach wyłącza kolizje i wypadki spowodowane przez taki pojazd. Wypłata może zależeć również od tego, czy elektryczną hulajnogę wypożyczamy, czy też jest nasza własnością. Warto zweryfikować w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia (OWU), jakiego rodzaju wyłączenie mają zastosowanie w takich sytuacjach. Część ubezpieczycieli traktuje posiadanie takiego sprzętu jako element życia codziennego i wypłaca wtedy odszkodowanie osobom pokrzywdzonym. Należy również zwrócić uwagę, w jakich wypadkach w OWU określone są warunki zwrotu za uszkodzony sprzęt, ponieważ nie wszystkie zakłady ubezpieczeń chcą zwracać pieniądze za wypożyczone urządzenia.
Według szacunków Consumer Reports opartych na danych ze szpitali i jednostek publicznych w samym USA, od lipca 2017 roku rannych zostało ponad 1500. Liczba ta jest oczywiście szacunkowa, ponieważ żadna z firm wynajmujących elektryczne hulajnogi nie prowadzi oficjalnych zestawień takich kolizji, podobnie jak policja czy tamtejsze izby przyjęć w szpitalach. Według portalu Cnet, liczba wypadków z elektrycznymi hulajnogami to ponad 1000 miesięcznie. Consumer Reports otrzymało informacje od 23 placówek medycznych i okazało się, że leczono ponad 1545 osób po kolizjach z udziałem elektrycznej hulajnogi. A jak wygląda to na gruncie polskim? W tym zakresie policja także nie dysponuje żadnymi danymi o wypadkowości.
– Każde zdarzenie z udziałem elektrycznej hulajnogi rozpatrywane jest indywidualnie. Nie możemy automatycznie obwiniać za zdarzenie użytkownika hulajnogi – poinformował st. asp. Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji. – Z uwagi na to, że w świetle prawa hulajnoga nie jest pojazdem, a kierujący nią traktowany jest jako pieszy, takie zdarzenie rozpatrywane jest tak, jak w przypadku „kolizji” pieszego z pieszym. Policjanci na miejscu starają się ustalić przebieg wydarzeń posiłkując się nagraniami z monitoringu czy zeznaniami świadków. Jeśli ustalenie winnego zdarzenia nie jest możliwe, sprawa zostaje skierowana do sądu – dodaje st. asp. Retmaniak.
Użytkownik elektrycznej hulajnogi poza prawem?
W Polsce elektryczne hulajnogi dostępne są w systemie wypożyczeń poprzez aplikacje. W samej Warszawie jest już pięciu operatorów takiego sprzętu, a cała flota liczy sobie ponad 4500 hulajnóg. Kierowcy jeżdżą bez kasków i po chodnikach ponieważ jest to zgodne z przepisami. Obecnie nie ma prawa wskazującego w bezpośredni sposób, jak powinni być traktowani kierowcy tego typu “pojazdów”. Przyjmuje się, że taka osoba jest, w rozumieniu prawa… pieszym.
Tak przynajmniej mówią aktualnie obowiązujące regulacje. Te jednak mają się niebawem zmienić, ponieważ z końcem lipca 2019 roku do Rządowego Centrum Legislacji wpisano projekt nowelizacji Prawa o ruchu drogowym. Ten wprowadza ostateczną definicję transportu osobistego, w tym właśnie elektrycznych hulajnóg. Precyzuje przede wszystkim jej wymiary – szerokość nie może przekraczać w ruchu 0,9 m długości, a długość 1,25 m. Masa własna urządzenia nie może być większa niż 20 kg, a maksymalna prędkość jazdy ma być konstrukcyjnie ograniczona do 25 km/h. Co więcej, urządzenie transportu osobistego objęte zostało definicją roweru, dlatego też kierujący tym urządzeniem będzie mógł korzystać z infrastruktury przeznaczonej właśnie dla rowerów.
Póki co, poruszanie się elektryczną hulajnogą nadal budzi wiele wątpliwości… Jedna z firm wypożyczających w Polsce hulajnogi elektryczne w swoim regulaminie zabrania poruszania się ich sprzętem po chodnikach. Efekt? Niezależnie jakiego wyboru dokonamy, będziemy działać albo niezgodnie z prawem, albo niezgodnie z regulaminem wypożyczającego. Już samo to może stanowić dla ubezpieczyciela podstawę do odmowy wypłaty ubezpieczenia z tytułu OC w życiu prywatnym, jeśli obejmuje korzystanie z elektrycznej hulajnogi.
|
Ta dwoistość rozpoznania pozwala dochodzić swoich praw osobom poszkodowanym. To, co najbardziej absurdalne – w przypadku jazdy hulajnogą (jako piesi) mamy prawo poruszać się pod wpływem alkoholu, ale jeśli sprawa trafi do sądu to może on potraktować kierującego hulajnogą już jako kierowcę urządzeń transportu osobistego (UTO).
W sprawie UTO przepisy nie są tak jasne i o ile jazda na rowerze traktowana jest jako wykroczenie, to za jazdę pod wpływem alkoholu UTO można by potraktować jako poruszanie się pojazdem. W tym wypadku byłoby to już nie wykroczenie, za które grozić może nawet więzienie.
Kontrowersje wokół tego tematu stały się także podstawą do zajęcia się tematem przez UFG. Wyniki przeprowadzonego przez Fundusz badania nie są optymistyczne… – Nasze badania pokazują, że młode osoby najczęściej korzystające z takich pojazdów są niechętne ograniczeniu prędkości czy znajomości zasad ruchu drogowego, nie mówiąc już o zakazie jazdy pod wpływem alkoholu – mówi Elżbieta Wanat Połeć, prezes UFG. – Przerażające jest to, że nie widać w nich refleksji, tak jakby nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji szkód, jakie może spowodować jazda takim urządzeniem. Z przeprowadzonego badania wynika, że aż 45 proc. badanych oraz użytkowników UTO jest za wprowadzeniem dla kierujących e-pojazdami obowiązku posiadania ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. To poddaje jednak w wątpliwość wiceprezes UFG, Sława Cwalińska Weychert: – Przy braku obowiązku rejestracji UTO, a tym samym ewidencji tych pojazdów – zbieranie składek i kontrola spełnienia obowiązku posiadania ubezpieczenia OC – jest co najmniej wątpliwa.
Właściciel hulajnogi czy kierowca – kto ponosi odpowiedzialność?
Cały świat boryka się z problemem niechlujnie porzuconych hulajnóg. Niejednokrotnie powodują one również zagrożenie na chodniku. Problemem zdaje się nadal być sporny fakt ustalenia, kto odpowiada za wypadek powstały przez niefrasobliwie porzuconą hulajnogę. Czy dotychczasowy posiadacz zależny, czy też właściciel sprzętu? Do kogo poszkodowany powinien zwrócić się o odszkodowanie?
Obecnie ustawodawca opracowuje nowe przepisy biorące pod uwagę elektryczne hulajnogi, jednakże sama procedura potrwa zapewne jeszcze kilka miesięcy i nie wiadomo, na ile precyzyjnie ujmuje zobowiązania dla użytkowników. Póki co, w przypadku zdarzeń obejmujących tego typu sprzęt, zasadniczo powinny być stosowane przepisy prawa cywilnego.
|
Jak świat reguluje prawnie kwestię elektrycznych hulajnóg
Emocje w sprawie hulajnóg elektrycznych w wielu krajach sięgnęły zenitu. Na instagramowym profilu birdgraveyard znajdziemy setki zdjęć i filmów prezentujących niszczenie hulajnóg tego typu. W samej Kalifornii zawiązano wiele stowarzyszeń przeciwko użytkowaniu tego sprzętu w miastach, wiele z nich wystąpiło na drogę sądową przeciwko operatorom i właścicielom sprzętu. W Paryżu obowiązuje całkowity zakaz poruszania się elektryczna hulajnogą po chodniku, a za nieprzestrzeganie tego przepisu grozi około 140 euro kary. Dodatkowo, podobnie jak w przypadku rowerów obowiązkowe są: kask dla dzieci, dzwonek i światła. Przepisy zostały wprowadzone po wypadkach śmiertelnych w stolicy Francji.
W czerwcu tego roku Niemczech zakazano jazdy po chodnikach, a za prawidłowe miejsce do poruszania się elektryczną hulajnogą uznano ścieżkę rowerową lub jezdnię. Maksymalna prędkość, z jaką można się poruszać to 20 km/h, a poza tym obowiązkowe jest ubezpieczenie dla małego pojazdu mechanicznego, którego roczny koszt to około kilkadziesiąt euro. Dodatkowo na takiej hulajnodze będzie się można poruszać dopiero po ukończeniu 14. roku życia. Podobne przepisy obowiązują w Austrii. Tam, hulajnogi mogą poruszać się z maksymalną prędkością 25 km/h i dopuszczalną mocą określoną na 600 W. Kierowców hulajnóg obowiązują identyczne zasady jak rowerzystów: nie mogą poruszać się po chodnikach, powinni jeździć jezdnią lub po ścieżkach rowerowych i nie mogą mieć więcej niż 0,8 promila alkoholu we krwi. Z kolei w Santa Monica znaleziono sposób na porzucane hulajnogi. Zaczęto wyznaczać miejsca parkingowe podobnie jak dla samochodów osobowych. Rozwiązanie to pozwoliło uporządkować estetykę ulic i chodników, wymagało to jednak współpracy ze strony miasta.
Czytaj także: Ubezpieczenie hulajnogi elektrycznej – czy trzeba ją ubezpieczyć?
Najbardziej restrykcyjne przepisy obowiązują na terenie Hiszpanii. W Madrycie od 2017 roku w historycznej części miasta można poruszać się pojazdami elektrycznymi jedynie w ramach wycieczek zorganizowanych przez przewodnika. Pozostała część stolicy jest dostępna dla hulajnogistów, jednak nie mogą oni poruszać się szybciej niż 30 km/h i muszą jeździć wyłącznie ulicami. Co ciekawe, w Wielkiej Brytanii poruszanie się hulajnogami elektrycznymi jest nielegalne. Wyjeżdżając za granicę warto sprawdzić obowiązujące przepisy i należy również zorientować się czy nasze ubezpieczenie obejmuje ten rodzaj transportu poza granicami kraju.
Wszystkie treści prezentowane na łamach niniejszej witryny internetowej mają charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny, stanowiąc wyraz osobistych poglądów ich autora/ów oraz nie nie powinny stanowić podstawy przy podejmowaniu decyzji biznesowych, inwestycyjnych, lub podatkowych, za które to decyzje właściciel strony internetowej ani autorzy nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Podobne artykuły
Samochody elektryczne zyskują coraz większą popularność, a wraz z ich wzrostem rośnie zapotrzebowanie na ubezpieczenia tych pojazdów. Jednym z czynników, które wpływają na decyzję o zakupie samochodu elektrycznego, jest również koszt ubezpieczenia. W tym artykule przyjrzymy się temu, ile kosztuje ubezpieczenie samochodu elektrycznego, jakie czynniki wpływają na wysokość polisy i jak możemy znaleźć odpowiednią polisę?
Samochody elektryczne przyszłością motoryzacji? Zmotoryzowani podchodzą do tego z dużą rezerwą. Szacuje się jednak, że sytuacja ta ma się niebawem zmienić i nastąpi prawdziwy boom na auta elektryczne. Unia Europejska rozpoczęła właśnie negocjacje w sprawie nowych standardów w sprawie emisji dwutlenku węgla.
Samochody elektryczne w Polsce wciąż wydają się być mało docenione. Mimo to, Innogy GO!, czyli pierwszy w pełni elektryczny car-sharing, cieszy się coraz większą popularnością. Choć na rynku zadebiutował niespełna miesiąc temu, na swoim koncie ma już sporo głosów zarówno poparcia, jak i krytyki. Dziś sprawdzimy jak wygląda sytuacja z ubezpieczeniem i odpowiedzialnością kierowcy w momencie wypadku.
Nadchodzi nowa era elektromobilności w Polsce, a w centrum uwagi znajduje się chiński koncern BYD – wiodący na świecie producent samochodów elektrycznych oraz hybryd typu Plug-in. Po kilku miesiącach oczekiwania, BYD oficjalnie wkracza na polski rynek, oferując kierowcom atrakcyjne modele samochodów elektrycznych w przystępnych cenach.
Jakie jest podejście towarzystw ubezpieczeniowych do samochodów hybrydowych i elektrycznych? Czy ich ubezpieczenie może być droższe niż w przypadku auta spalinowego? Sprawdziliśmy!
Najchętniej czytane
Ceny obowiązkowego ubezpieczenia OC zmieniają się dynamicznie. Pamiętaj jednak, że porównując wysokość składki u różnych ubezpieczycieli, możesz oszczędzić nawet kilkaset złotych na polisie. Sprawdź ranking ubezpieczeń OC Punkty i sprawdź, gdzie można było kupić najtańsze ubezpieczenie OC i jakie są prognozy na kolejne miesiące. Pamiętaj, aby regularnie sprawdzać aktualizację naszego rankingu.
Sprowadzone auto używane z Wielkiej Brytanii, zwane potocznie „anglikiem” jest nadal atrakcyjną opcją dla wielu polskich kierowców. Pojazdy można odkupić w przystępnych cenach, co przyciąga entuzjastów motoryzacji, ale też kolekcjonerów. Jednak sama procedura zakupu, rejestracji i ubezpieczenia takiego auta w Polsce to szereg wyzwań i wymagań.
Rozmowy przez telefon to poważny problem na polskich drogach, który niejednokrotnie przyczynił się do niebezpiecznych sytuacji. Nie warto ryzykować również z tego powodu, że wykroczenie jest karane wysokim mandatem. Dowiedz się, co Ci grozi za rozmowę przez telefon w czasie jazdy.