Wsiadam do autobusu albo czekam w poczekalni u lekarza i słyszę mieszkańców mojego miasta przeklinających na czym świat stoi. Że paliwo drogie, że opłaty postojowe wysokie, że strefy płatnego parkowania poszerzone, że autobusem też się nie opłaca jeździć. Gdyby nie to, że skłonność do narzekania to rodzima przywara, pomyślałabym, że z domu warto wychodzić tylko z konieczności i do tego na piechotę.
Sprawy nie wyglądają tak tragicznie, jak przedstawia je pesymistyczna opinia publiczna. Mieszkańcy dużych miast coraz częściej przesiadają się na rowery, które na dodatek mogą wypożyczyć za niewielkie pieniądze i bez trudu w punktach porozmieszczanych w dogodnych lokalizacjach. Taka inicjatywa póki co najlepiej sprawdza się w Warszawie, gdzie z powodzeniem funkcjonuje system Veturilo. Nigdzie w kraju wypożyczalnia rowerów nie wywarła tak pozytywnego wpływu na wizerunek miasta.
Zachęcona pozytywnym odzewem użytkowników i szerzącą się modą na pożyczone środki transportu stolica postanowiła rozważyć uruchomienie miejskiej sieci wypożyczalni aut – informuje portal Polskieradio.pl. Koszt takiej przyjemności miałby wynosić 1 zł za minutę jazdy, a kierujący pojazdem nie musiałby się martwić o żadne wydatki związane z eksploatacją, takie jak ubezpieczenie, parking i tankowanie. Mógłby też korzystać z buspasów. Gość Polskiego Radia 24 Jakub Adamski, wiceprezes Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji SISKOM, podkreśla, że takie rozwiązanie ma być skierowane do osób mieszkających w ścisłym centrum, które samochód wykorzystują tylko w weekend, bo wszędzie mają blisko.
Wypożyczone auto – sposób na transport przyszłości czy pobożne życzenie odkorkowania miasta?
Foto: Duży Bartek, Stacja Veturilo w Parku Wiecha, via Wikimedia Commons